Sygnaliści pod ochroną czy nie?

sygnaliściPreludium wdrożenia rozwiązań….

Minął pełen rok od czasu konieczności wdrożenia przez Państwa członkowskie UE dyrektywy popularnie nazwanej dyrektywą o ochronie sygnalistów. Jak widać czas płynie nieubłaganie i nie tylko dla nas (bo się starzejmy), ale również dla rządów, bo nie wyrabiają się z wdrażaniem przepisów unijnych. Na szczęście Polska nie jest jedynym krajem, który jeszcze nie uporał się z tym procesem, ale ponieważ jako kraj mamy wiele niezgodności z UE to powinniśmy się starać wdrażać przepisy unijne na bieżąco. Pamiętajmy, że niektórym się udało i to nie tylko tym największym. Przepisy, choć nie w określonym czasie (no może poza Maltą, która dała radę) wdrożyły już takie kraje jak: Dania, Szwecja, Portugalia, Francja, Chorwacja, Łotwa czy Litwa. Jak widać da się.

Rozważania w zakresie implementacji dyrektywy…

Oczywiście, brak wdrożenia przepisami krajowymi zapisów wynikających z dyrektywy wiąże się często w różnych krajach Unii Europejskiej z różnymi emocjami i pomysłami. Nie każdy kraj uważa tak samo, nie każdy uważa, że sygnaliści powinni działać tylko we wskazanych w dyrektywie obszarach. W Niemczech postulowane są np. przez Panią Minister Sprawiedliwości rozszerzenia zgłoszeń sygnalistów, o te w oparciu również o przepisy niemieckie. Estonia z kolei zamierza wprowadzić prawo horyzontalne, które poszerzy pierwotny zakres dyrektywy i wprowadzi ochronę dla zgłaszających wszelkie przestępstwa. Sygnaliści bez obaw będą mogli informować o naruszeniach. Sygnaliści i ich ochrona prawna to zagadnienia, do których kraje UE mają różne podejście. My w Polsce mamy kolejny, 5 projekt, który nadal nie jest pewny, że zostanie wdrożony. Pewne jest jednak to, że w lutym br. dostaliśmy wezwanie od Komisji Europejskiej do podjęcia niezbędnych środków w celu usunięcia naruszenia prawa UE, czyli wdrożenia dyrektywy. Na reakcję mieliśmy 2 miesiące i nadal nie Jesteśmy gotowi.

Powinniśmy już działać w zgodzie z dyrektywą…

Janusz Zagrobelny, radca prawny z kancelarii A. Sobczyk i Współpracownicy wskazuje, że zgodnie z prawem Unii Europejskiej i orzecznictwem Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości (wyrok w sprawie Van Duyn z 4 grudnia 1974 r., sygn. 41/74) obywatel ma prawo powoływać się bezpośrednio na niewdrożoną w terminie dyrektywę, jeżeli tylko dane normy dyrektywy są doprecyzowane, jasne, bezwarunkowe i nie odwołują się do dodatkowych środków, krajowych czy wspólnotowych. Takie stanowisko pokazuje, że czy chcemy czy nie chcemy, pomimo braku ustawy o sygnalistach, obowiązuje nas dyrektywa. Oczywiście nie jeden prawnik powie, że nas obroni dlatego, że nie stosujemy tych przepisów, ale czy tego potrzebujemy. Czy nie lepiej jest wdrożyć już system ochrony sygnalistów i „spać spokojnie” jak wejdzie ustawa. Pamiętajmy, że pracownicy mają wiele praw i brak wdrożenia przepisów dotyczących ochrony sygnalistów nie oznacza, że nie będą się bronić.

Prawo działa, a sygnaliści powinni być chronieni…

Brak implementacji dyrektywy do polskich przepisów prawa nie zwalnia nas całkowicie z odpowiedzialności. Można pochylić się nad podejściem, że część instytucji powinno stosować dyrektywę bezpośrednio. Wyobraźmy sobie taką sytuację, pracownik został zwolniony za zasygnalizowanie problemu. Niestety organizacja, w której to zrobił nie wdrożyła systemu zgłaszania dla sygnalistów, tak więc i nie sprawdziła rzetelnie problemu. Pracownik taki może się powołać na ochronę zatrudnienia i zażąda przywrócenia do pracy, lub też zakwestionuje w ten sposób przedwczesne rozwiązanie umowy. Co ważne, może też jako sygnalista wyciągnąć problem na zewnątrz organizacji. Znacznie poważniejsze konsekwencje może mieć sytuacja, gdy dane sygnalisty wskutek braku odpowiedniego systemu wyciekną do osób postronnych, co wywoła negatywne skutki dla sygnalisty. Wówczas może się on domagać od takiego przedsiębiorcy odpowiedniej rekompensaty.

Sygnaliści potrafią zyskać, może i warto u nas wprowadzić takie rozwiązanie…

Większość Europejczyków często spogląda na rozwiązania funkcjonujące w Stanach Zjednoczonych. Nie tylko spogląda, ale i wskazuje nie często z żalem, że u nas tak nie jest. Słyszałem to wielokrotnie. Sam osobiście nie jestem fanem USA, ale w zakresie działania sygnalistów w tym kraju podobają mi się ich rozwiązania. Może zatem warto do nich sięgać. W USA na pewno opłaca się być sygnalistą. W tym kraju, taki sygnalista może otrzymać nagrodę i to nie małą. Przykładem niech będzie druga co do wysokości nagród w programie Komisji Papierów Wartościowych i Giełd (SEC). Właśnie to SEC przyznało nagrodę dwóm sygnalistom – jednej w wysokości 110 milionów dolarów i drugiej o wartości czterech milionów dolarów. Nagrody za wsparcie prowadzonego dochodzenia…hm, można się rozmarzyć, kto by nie chciał ich dostać. Sygnalista w USA może, ale nie jest powiedziane, że któryś z krajów członkowskich też tego nie wprowadzi. W Polsce również pojawiały się propozycje wprowadzania zachęt dla Sygnalistów.

Nie warto czekać i ryzykować powstawanie problemów…

Rok od czasu na wdrożenie upłynął. Ta organizacja, która nie pochyliła się nad tematem może znaleźć się w trudnej sytuacji. Brak transpozycji dyrektywy o sygnalistach do polskich przepisów nie pozbawia takich osób ochrony przewidzianej w unijnej regulacji. Pamiętajmy, że sygnaliści pojawiają się w innych, już obowiązujących przepisach. Chodzi o regulacje z zakresu przeciwdziałania praniu pieniędzy oraz finansowaniu terroryzmu. Już w kwietniu 2017 r. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumenta (UOKiK) udostępnił pilotażowy program dla tzw. sygnalistów, tj. osób anonimowo dostarczających Urzędowi informacji o praktykach ograniczających konkurencję. Jak widzimy, sygnalista już działa.

Nasze wnioski…

W mojej ocenie nie ma co dalej czekać na wdrożenie systemów ochrony sygnalistów. Im dłużej dana organizacja się wstrzymuje, tym więcej problemów się w niej zbiera. Pamiętajmy, że nasi pracownicy też wiedzą, słyszą o sygnalistach, a część z nich pewnie czeka na odpowiednie kanały w organizacji. Niech się okaże, że zdecydujemy się go wprowadzić dopiero jak wejdzie polska ustawa, a jednego dnia od wprowadzenia wpłynie nam 50 zgłoszeń. Kto wtedy je wszystkie rozpatrzy, kto przeprowadzi całość postępowania… projekty zakładają 90 dni na całość procesu. 90 dni – dla 50 zgłoszeń… Duże firmy dadzą może radę tworząc duże działy, ale nasze urzędy czy szkoły, jak będzie jedna osoba to będzie dobrze. Jak jeden człowiek ma to zrobić w tak krótkim czasie? Jak sprawdzić rzetelnie 50 zgłoszeń? Jeśli będziemy czekać na ostatnią chwilę to na pewno zrodzą się problemy, a tych nikt nie chce.

Wdrożenie czas zacząć…

Nikt z nas nie chce mieć problemów, zwłaszcza tych, których łatwo jest uniknąć. Mamy w naszym kraju powiedzenie: „Mądry Polak po szkodzie”. Może czas najwyższy je zmienić i być „Mądrymi” zawczasu. Nie unikniemy konieczności wdrożenia systemów ochrony sygnalistów, dyrektywa już obowiązuje. Sygnaliści już są, co potwierdza UOKiK, ale i pojawiają się w UODO. Zbierane przez naszych pracowników czy współpracowników informacje o nieprawidłowościach czy podejrzeniach mogą „wylać się” nadmiarowo i będzie mało czasu na ich weryfikację. Im szybciej podejmiemy właściwe działania tym szybciej będziemy gotowi. Ja stoję na stanowisku, że lepiej mieć i „mieć to z głowy” niż myśleć, że zdążę. Jak nie zdążę to będzie problem. Jak nie rozpatrzę, to Sygnalista może zgłosić naruszenie na zewnątrz. Wtedy można stracić jeszcze na wiarygodności, a konkurencja na pewno to wykorzysta. Podsumowując, warto zacząć wdrażać kompleksowe rozwiązania w zakresie ochrony sygnalistów. Takie rozwiązania oferowane są już na naszym rynku od zeszłego roku. Warto wybrać rozwiązanie oferowane przez firmę mającą doświadczenie we wdrożeniu, jak również i w obsłudze podmiotów w ramach ochrony sygnalistów. Taką firmą, którą mogę polecić jako sprawdzoną, jest BCO Poland Sp. z o. o.

 

Dodaj komentarz

BCO Integrity - Logo w stopce